Tragiczne informacje. Troje dzieci zginęło w pożarze domu. Ojciec miał podpalić dom

Ojciec siedmiorga dzieci jest podejrzany o podpalenie domu rodzinnego.

Takie sensacyjne ustalenia przedstawiła policja.

Gdy strażacy usiłowali dostać się do budynku, 28-letni ojciec rodziny nie chciał ich wpuścić do środka.

Gdy w końcu udało się wejść, było już za późno na ratunek dla trójki dzieci.

Do tragedii doszło w nocy, 7 lipca, na ulicy Freeman Street w Lalor Park w zachodniej części Sydney.

W domu rodzinnym wybuchł pożar.

Wezwani na miejsce strażacy początkowo nie mogli dostać się do budynku.

Okazało się, że przeszkadzał im w tym 28-letni mieszkaniec.

Według lokalnych mediów, ojciec siedmiorga dzieci miał podpalić dom.

Policja twierdzi, że mężczyzna celowo utrudniał służbom wejście do płonącego budynku i ratowanie dzieci.

Nie chciał również wpuścić sąsiadów.

„Tata próbował nas zabić” – miało powiedzieć jedno z dzieci w rozmowie z ratownikami.

Na początku strażacy nie mogli wejść do środka, ale gdy już udało im się sforsować drzwi i ugasić pożar, okazało się, że było za późno na ratunek dla trójki z siedmiorga dzieci.

Gdy strażacy wynieśli dzieci z domu, jeszcze tliła się nadzieja.

Niestety dwóch chłopców w wieku 3 i 6 lat, po przetransportowaniu do szpitala Westmead w stanie krytycznym, wkrótce zmarło.

Trzecią ofiarą tej tragedii jest 10-miesięczna dziewczynka, którą strażacy znaleźli po ugaszeniu pożaru.

Przez około 40 minut ratownicy walczyli o jej życie, wykonując resuscytację krążeniowo-oddechową, ale cud się nie wydarzył.

Tragedię przeżyło czworo pozostałych dzieci, które mieszkały w domu.

To 9-letnia dziewczynka i trzej chłopcy w wieku 4, 7 i 11 lat.

Wszyscy trafili do szpitala Westmead w stanie stabilnym.

Ich matka, 29-letnia Stacey Gammage, także trafiła do szpitala z powodu zatrucia dymem. Jej partner, 28-letni Dean Heasman, znajduje się w śpiączce farmakologicznej.

Śledczy uważają, że to 28-latek celowo podpalił dom.

Danny Doherty, naczelnik wydziału zabójstw, potwierdził, że mężczyzna uniemożliwiał ratownikom i sąsiadom wejście na teren budynku, w wyniku czego troje dzieci zmarło.

Kulisy tej tragedii są wstrząsające.

Z relacji sąsiadów wynika, że 28-letni Dean Heasman próbował wciągnąć dzieci z powrotem do środka, nawet gdy na miejsce przybyli ratownicy i strażacy. Co więcej, miał on także krzyczeć do strażaków: „pozwól mi tu umrzeć”.

Wkrótce więcej informacji.